Obiekty B&B w mieście Antibes

Przesympatyczny właściciel, który dba o dom. Duże pokoje i ogromną łazienka. Mieliśmy pokój z balkonem i oczywiście w pokojach nie wolno palić to właściciel nie miał żadnych obiekcji żeby to robić na balkonie lub w ogrodzie. Dobre włoskie śniadania konsumowane w ogrodzie i przepyszna kawa. Wewnętrzny parking. Fajna baza wypadowa do wycieczek po Lazurowym wybrzeżu.

Lokalizacja i przytulny klimacik

Niezwykle zachwycające podejście gospodyni Fanny, która sprawnie posługuje się językiem angielskim. Uczynna, uśmiechnięta i zawsze pomocna. Serwuje pyszne śniadania, zamawiane z karty, domowej roboty dżemy, słynne francuskie bagietki, świeże soki, owoce, orzechy i domowe ciasta. Kawa, herbata, woda dostępne przez cały dzień. Lodówka z napojami soft i winami oraz piwem (płatne przy wyjeździe). Bardzo umiarkowane ceny wina. Śniadanie zaoferowano mi do pokoju, jeśli chcę. Gdy byłam głodna w porze, gdy restauracje były zamknięte (o godzinie 14.00 wszystkie restauracje są zamknięte), Fanny zaproponowała mi swój własny obiad, który przygotowała dla swojej rodziny. W willi panuje szczególna urocza atmosfera, pełno roślin, kwiatów, drzewo oliwne, cytryny na gałęziach, pomidory czy papryka, która kolorem urozmaica ogród. Każdy fragment ogrodu zagospodarowany. Kilka tarasów, wygodne krzesła, leżaki do opalania na dachu..Pierwsze wrażenie, gdy przyjechałam po godzinie 20:00 trochę mnie zdziwiło - wąska uliczka i wprost z niej wejście na schody na wyższe kondygnacje willi. Pokoje bardzo czyste i zadbane. Łóżko jedno z bardziej wygodnych, jakie spotkałam w hotelach. Pokój średniej wielkości, nieduży balkon ze stolikiem i krzesłami i mnóstwo słońca. Wszystkie wcześniejsze pozytywne opinie są bardzo prawdziwe. Osobiście preferuję hotele z powodu braku myślenia gdzie zjeść śniadanie czy kolacje, ale Villa Du Fleur to taki nieduży hotel, w którym czułam się jakbym była przyjaciółką gospodarzy. Odległość do mariny i centrum Cannes to około 800 m wąskimi uliczkami w dół. Powrót wymaga trochę kondycji, bo uliczki są strome. Miejsce w bardzo typowej atmosferze, domy budowane pewnie i 100 lat temu, gęsta zabudowa, standardowo ogrody na dachach. Mnóstwo zieleni. Byłam z małym pieskiem, który chciał prawie zagryźć (!) dwa wilczury gospodarzy, ale one w ogóle nie reagowały. Spędziłam tam urocze 5 dni i wróciłabym chętnie, bo miejsce ma w sobie coś magicznego.